Straże gminne bez fotoradarów
Od początku 2016 r. straże gminne nie mogą już korzystać z fotoradarów. Weszła w życie ustawa odbierająca strażnikom kontrowersyjne uprawnienia. Teraz każdy fotoradar na polskich drogach musi być odpowiednio oznakowany i mieć jaskrawożółtą obudowę.

Fotoradary straży gminnych (miejskich) zniknęły z naszych dróg , a w zasadzie się na nich ponownie nie pojawiły 1 stycznia 2016 r. Politycy byli zaskakująco zgodni w kwestii odebrania strażnikom uprawnień. Za odebraniem strażnikom możliwości robienia zdjęć fotoradarem zagłosowało 404 posłów, tylko 18 było przeciw, a jeden wstrzymał się od głosu. Stosowna ustawa bardzo szybko przeszła proces legislacyjny, prezydent podpisał ją, a kierowcy czekali na wejście w życie nowego prawa – bynajmniej nie dlatego, by móc bezkarnie przekraczać prędkość.
Fotoradary są z założenia urządzeniami dobrymi i pozytywnie wpływającymi na bezpieczeństwo ruchu drogowego. Dyscyplinują kierowców w szczególnie niebezpiecznych miejscach i dzięki temu dochodzi do mniejszej liczby wypadków. Tyle w teorii, bo niestety w przypadku straży gminnych, niekoniecznie tak to wyglądało. W opinii kierowców i wielu specjalistów, celem fotoradarów należących do straży gminnych było głównie zarabianie pieniędzy, a nie pozytywne wpływanie na bezpieczeństwo ruchu drogowego. Potwierdza to raport Najwyższej Izby Kontroli, który w miażdżący sposób skrytykował sposób korzystania z fotoradarów przez straże gminne. NIK wytknął strażom, że w wielu przypadkach bezpodstawnie żądały zapłaty kar nałożonych niezgodnie z prawem. Wynikało to z faktu, że pieniądze pochodzące z mandatów, trafiały bezpośrednio do kasy urzędu, który strażników zatrudnia. Strażnicy robili więc wszystko, by pieniądze z mandatów trafiały do kasy urzędu, a nie do budżetu państwa. W tym celu nie kierowali do sądów przeciągających się spraw, a powinni tak postępować. Wynika to z faktu, że niektóre gminy, czerpały z fotoradarowego interesu bardzo wysokie korzyści:
Gmina Kobylnica w uchwale budżetowej na 2010 r. zaplanowała 7 mln zł dochodów z „grzywien, mandatów i innych kar pieniężnych dla osób fizycznych” przy całkowitych planowanych dochodach gminy w wysokości 41,7 mln zł – czytamy w raporcie NIK.*
Najwyższa Izba Kontroli w swoim raporcie pokreśliła również, że straże nadmiernie skupiają się na ujawnianiu wykroczeń komunikacyjnych co niestety nie przekłada się znacząco na poprawę bezpieczeństwa na drogach. W konkluzji raportu czytamy:
W ocenie Najwyższej Izby Kontroli działania funkcjonariuszy straży spowodowały utratę zaufania obywateli do administracji publicznej.
Ciężko nie zgodzić się z takim podsumowaniem raportu. Dodatkowo na renomę straży miejskich niekorzystnie wpływał fakt, że bardzo często strażnicy kontrolowali ruch w dość kontrowersyjny sposób, o czym wielokrotnie mówił znany z Internetu i telewizji „walczący z fotoradarami” Emil Rau. Okazywało się, że nierzadko fotoradary ustawiane były w taki sposób, że urządzenia błędnie odczytywały prędkość przejeżdżających pojazdów – niestety zazwyczaj na niekorzyść kierowców. Oprócz tego kontrowersyjne bywało usytuowanie fotoradarów – zamiast w miejscach szczególnie niebezpiecznych (przejścia dla pieszych, środek miejscowości, okolice sklepu, kościoła itd.), fotoradary stawiane były w bezpośrednim sąsiedztwie tablic D-42 i D-43 oznaczających początek i koniec obszaru zabudowanego. Na tym nie koniec. Wielokrotnie bywało tak, że fotoradary były maskowane w taki sposób, by kierowca nie zorientował się, że mija urządzenie. Znane są przypadki ukrywania urządzeń pod siatką maskującą, chowania ich w specjalnie spreparowanym koszu na śmieci, w samochodzie służbowym strażników za szybą klapy bagażnika itd. W tej materii strażnicy wykazywali się dużą kreatywnością. Wszystko po to, by maksymalizować zyski z mandatów, a nie działać prewencyjnie na kierowców, co powinno przyświecać działalności strażników.
Fotoradary straży miejskiej warto w tym miejscu porównać z urządzeniami stosowanymi przez Inspekcję Transportu Drogowego. Fotoradary ITD nie przynoszą może tak wielkich zysków, jak przynosiły do tej pory urządzenia straży gminnych, ale nie taki jest jednak ich cel. Zgodnie z obowiązującymi zasadami, stacjonarne fotoradary ITD stawiane są w miejscach szczególnie niebezpiecznych, a ich lokalizacja jest szeroko konsultowana. Fotoradary ITD. Na wyraźnie oznakowane i doskonale widoczne. Po wprowadzeniu żółtych obudów (w zamian za zazwyczaj szare w przeszłości) liczba zdjęć robionych przez te urządzenia spadła trzykrotnie, a sytuacja z roku na rok się poprawia. To oznacza zarazem, że w miejscach szczególnie niebezpiecznych kierowcy jadą wolniej i dochodzi do mniejszej liczby wypadków. To też oznacza, że do budżetu państwa wpływa mniej pieniędzy z tytułu mandatów nałożonych na kierowców przekraczających dozwoloną prędkość, ale wbrew pozorom i to się bardzo opłaca. Jeżeli mniej jest wypadków, mniej rannych i zabitych osób, to mniej pieniędzy trzeba przeznaczać na leczenie i rehabilitację rannych, pomoc socjalną, akcje ratownicze itd. Dla budżetu koszt śmierci jednego pracującego obywatela to strata w wysokości około 2 milionów złotych!** Dlatego nie tylko warto, ale i opłaca się stawiać dobrze widocznie i odpowiednio oznakowane fotoradary w miejscach szczególnie niebezpiecznych.
*NIK o wykorzystaniu fotoradarów przez straże gminne i miejskie
**Koszty wypadków i kolizji drogowych w Polsce w 2013 r.