infoCAR

Jesteś w naszym starym serwisie.

Serwis działa, niedługo wszystkie usługi będą w nowym info-car.pl

Zaloguj się

Za mandat z fotoradaru zapłaci właściciel auta

Utworzono: 10-06-2013 0:00

Dotychczas największą wadą systemu nakładania kar na kierowców, którzy otrzymali zdjęciaz fotoradaru było to, że nie zawsze ustalenie sprawcy było możliwe. Dzięki sprytnym zagraniom niektórych kierowców, mandaty nie były w ogóle płacone. Teraz ma się to zmienić.

Znak drogowy , źródło:archiwum info-car.pl

Znak drogowy , źródło:archiwum info-car.pl

Ministerstwo transportu ujawniło projekt założeń projektu ustawy o szczególnej odpowiedzialności za niektóre naruszenia przepisów ruchu drogowego oraz o zmianie niektórych ustaw, który zakłada karanie kierowców za przekraczanie prędkości w trybie postępowania administracyjnego (przez urzędy samorządu terytorialnego), kranie właściciela pojazdu, jeżeli ten nie wskaże sprawcy naruszenia prawa, prowadzenie większości postępowań w trybie automatycznym, skrócenie czasu oczekiwania od wykroczenia, do kary itd.

Obecnie wraz ze zdjęciem z fotoradaru, do kierowcy przysyłany jest formularz wykorzystywany do ustalenia sprawcy z trzema opcjami do wyboru:
1. Właściciel pojazdu wskazuje na siebie, jako sprawcę wykroczenia (mandat i punkty karne).
2. Właściciel wskazuje osobę, która kierowała pojazdem w czasie popełnienia wykroczenia (mandat i punkty karne dla wskazanej osoby).
3. Właściciel nie wskazuje sprawcy wykroczenia, bo np. nie widać twarzy, nie wiadomo, kto wtedy kierował pojazdem (wyższy mandat i brak punktów karnych).

W zdecydowanej większości przypadków sprawa toczy się bezproblemowo, ale bywają wyjątki.

Bodźcem do projektowania zmian w systemie karania kierowców było bez wątpienia to, że wielu kierowców unikało płacenia mandatów za przekroczenie prędkości w sposób co najmniej kontrowersyjny, acz prawdopodobny i zgodny z prawem. Chodzi o – nagminne ostatnio –wskazywanie obcokrajowców, jako sprawców wykroczeń.W takich przypadkach sprawy były umarzane, ponieważ służby nie posiadają odpowiednich narzędzi do weryfikacji takich oświadczeń oraz nakładania kar na obcokrajowców.

Przykładem jest tutaj historia opisana anonimowo przez jednego z internautów, która zyskała dużą popularność w Sieci. Internauta został sfotografowany przez urządzenie rejestrujące naruszenia przepisów i otrzymał wezwanie do zapłaty mandatu z opcjami do wyboru. Internauta zdecydował się na opcję drugą, napisał do straży miejskiej list wyjaśniający, że w tym przypadku przepisy naruszył jego znajomy z Korei, który chciał się „przejechać” po europejskich drogach.Właściciel pojazdu przesłał nawet wizytówkę Koreańczyka wraz z numerem telefonu, pod jakim można porozmawiać ze wskazanym sprawcą. Zaznaczył przy tym, że zagraniczny kierowca mówi wyłącznie po koreańsku…

Abstrahując od tego, czy przedstawiona sytuacja miała miejsce, czy została od początku do końca zmyślona, sprawy nie można prowadzić dalej. Postępowanie zostało umorzone, a sprawa stała się inspiracją dla innych kierowców, którzy nierzadko podawali dane fikcyjnych obcokrajowców, ponieważ ich tożsamość i tak nie mogła być zweryfikowana. W projektowanym rozwiązaniu, odpowiedzialność za taki czyn miałby ponieść właściciel pojazdu w trybie postępowania administracyjnego.
 

Automatyczny system

Obecnie w kraju funkcjonuje CANARD (Centrum Automatycznego Nadzoru Nad Ruchem Drogowym). Jest to sieć fotoradarów, a w przyszłości także innych urządzeń, automatycznie identyfikujących właściciela pojazdu, którym dokonano wykroczenia. Odbywa się to poprzez rozpoznanie ze zdjęcia numeru rejestracyjnego i teleinformatyczne zapytanie wysłane do bazy CEP (Centralna Ewidencja Pojazdów). W efekcie powstaje wniosek o ukaranie sprawcy wykroczenia, który jest wysyłany do właściciela pojazdu.

Tym, co opóźnia pracę CANARD-u, jest długotrwały proces ustalania konkretnego sprawcy wykroczenia. Za kierownicą mogła się bowiem znajdować inna osoba niż właściciel pojazdu – dlatego wysyłane są wspomniane zapytania.

 

Kara administracyjna

Projekt zakłada ograniczenie ilości przesyłek wysyłanych do sprawców wykroczeń – obecnie chodzi o co najmniej dwie przesyłki, ale często wysyłane są aż trzy.

1. Zapytanie o sprawcę z trzema opcjami do wyboru.
2. Wysłanie mandatu/zapytanie do wskazanej osoby (koszt 11,2 zł).
3. Wysłanie mandatu do wskazanej osoby (koszt 16,8 zł).

W trybie administracyjnymilość przesyłek miałaby być ograniczona do maksymalnie dwóch:

1. Zawiadomienie o fakcie wykrycia naruszenia przepisów (koszt 5,6 zł).
2. Wysłanie decyzji administracyjnej o ukaraniu właściciela pojazdu (koszt 11,2 zł).

Po pierwszej przesyłce, właściciel pojazdu miałby 21 dni na wskazanie sprawcy lub dobrowolne poddanie się karze. W takim przypadku otrzymałby punkty karne i dwudziestoprocentowy upust za szybkie załatwienie sprawy.W sytuacji, gdyby pierwsze pismo pozostało bez odpowiedzi, ani nie zostałaby zapłacona kara, wtedy po 21 dniach wysyłana byłaby decyzja administracyjnao ukaraniu właściciela pojazdu – wyższa kara pieniężna, ale bez punktów karnych.

Zdaniem ministerstwa, taki tryb postępowania przyniesie korzyści w postaciskrócenia procedury, a także ograniczenia kosztów postępowania, co wpłynęłoby pozytywnie na finanse państwa.
 

Nieuchronność kary

Obecny system jest w gruncie rzeczy niesprawiedliwy, ponieważ we wskazany wcześniej sposób, część kierowców unika płacenia mandatów. W zakładanym kształcie ustawy, kara byłaby egzekwowana w absolutnej większości przypadków.W ten sposób prawo działałoby prewencyjnie na obywateli, a przekroczeń dopuszczalnej prędkości powinno być mniej.

Poprawa bezpieczeństwa

Wprowadzenie proponowanych zmian w postępowaniu z kierowcami naruszającymi przepisy ma na celu poprawę bezpieczeństwa na drogach. Nieuchronność kary oraz szybki proces karania za zarejestrowane wykroczenia mają za zadanie wpływać dyscyplinująco na kierowców i ograniczyć prędkości pojazdów na polskich drogach.

We wstępie do projektu założeń omawianej ustawy czytamy, że Polska jest krajem o bardzo wysokim współczynniku zabitych osób w wypadkach komunikacyjnych: 109 zabitych w wypadkach na 1 000 000 mieszkańców. To sytuuje nas na ostatnim miejscu na tle Europy. Ze statystyk policyjnych wynika, że główną przyczyną wypadków na naszych drogach jest nadmierna prędkość pojazdów. Chodzi nie tylko o przekroczenie prędkości dopuszczalnej, ale również niedostosowanie jej do warunków panujących na drodze.

Podziel się