infoCAR

Jesteś w naszym starym serwisie.

Serwis działa, niedługo wszystkie usługi będą w nowym info-car.pl

Zaloguj się

Subaru 9 miesięcy w serwisie

Utworzono: 20-04-2013 0:00

Okazuje się, że autoryzowany serwis subaru nie wie, jak naprawiać własne samochody. Niemoc specjalistów japońskiej marki trwa od lipca 2012 r. W tym czasie dotychczasowy posiadacz musiał płacić niemałe raty leasingowe za samochód, który nie jeździ.

Subaru Forester wersja z 2009 r, źródło: wikipedia.org

Subaru Forester wersja z 2009 r, źródło: wikipedia.org

Lipcowa nawałnica, która przetoczyła się przez kraj nie tylko wyrządziła wielkie szkody w domostwach i lasach, które stanęły na jej drodze. W czasie kataklizmu ucierpiało także wiele samochodów. Zazwyczaj chodziło o uszkodzenia typowo mechaniczne: wgniecenia karoserii, zbite szyby, zniszczony lakier, zalania, ale nie brakowało uszkodzeń, które na pierwszy rzut oka są niewidoczne. Mowa o uszkodzeniach elektroniki powstałych wskutek wyładowań atmosferycznych. Tak było też w przypadku naszego czytelnika:

Tego dnia nad miastem przeszła ogromna burza – wspomina Wojciech Ptasznik chirurg z Piły – samochód stał na przyszpitalnym parkingu na otwartej przestrzeni. Z zewnątrz nie widać było nic niepokojącego, wsiadłem do środka, przekręciłem kluczyk, ale samochód nie odpalił. Pod maską słychać było łomot niczym odgłos helikoptera, a na desce rozdzielczej wyświetlał się komunikat „error”. Samochód posiada ubezpieczenie Autocasco, więc zadzwoniłem do assistance. Auto zostało zabrane na lawecie do Poznania, gdzie znajduje się autoryzowany serwis Subaru i jak dotąd nie opuściło warsztatu. W tym czasie musiałem opłacać raty leasingu ponieważ umowa z firmą leasingującą pojazd jest taka, że to posiadacz samochodu odpowiada za naprawy. Koszt raty to aż 2 300 zł miesięcznie!

W przypadkach podobnych do opisywanego, najczęściej problemem jest elektronika i jej delikatne elementy, które są szczególnie wrażliwe na wyładowania elektryczne. Zazwyczaj wystarczy wymienić tzw. komputer, czyli elektroniczny sterownik silnika i innych układów pojazdu, by auto zaczęło działać. Tak miało być też w tym przypadku. Forester w czasie pobytu w poznańskim serwisie zyskał nowy sterownik silnika z Japonii, na który trzeba było trochę poczekać, ale to niestety nie pomogło – samochód nadal nie odpalał. Potem sprawdzane były inne elementy, ale jak dotąd bez rezultatu. Właściciel nie jest zadowolony z usług serwisu nie tylko ze względu na przedłużająca się w nieskończoność procedurę naprawy, ale też ze względu na niedostateczny poziom zainteresowania autem:

- Pojazd jest wyposażony w system ISR. Jest to system alarmujący, gdy z samochodem coś się dzieje. Nie chodzi tylko o wypadki, ale np. o ewentualną kradzież. W praktyce wygląda to tak, że w sytuacji, gdy samochód jest przetaczany podnoszony itp., wtedy dostaję na telefon powiadomienie od centrum weryfikacji alarmu. W czasie dziewięciomiesięcznego pobytu samochodu w serwisie, takich powiadomień miałem zaledwie pięć. Ostatnie było par dni temu, gdy sprawą zajął się mój prawnik – powiedział pan Wojciech.

Na uwagę zasługuje tutaj fakt, że feralnego dnia w ten sam sposób na przyszpitalnym parkingu, unieruchomione zostały cztery samochody. Jeden z nich (skoda octavia) należy do koleżanki pilskiego chirurga. W tamtym przypadku naprawa trwała zaledwie dwa tygodnie…

O wyjaśnienie sprawy poprosiliśmy kierownika poznańskiego serwisu subaru Jerzego Roszkiewicza:

- To najtrudniejszy przypadek z jakim mieliśmy do czynienia i zdecydowanie najdłuższa naprawa, jaką tutaj kiedykolwiek prowadzono – przyznaje kierownik serwisu. Samochód przyjechał do nas „martwy”, wobec czego nie można było przeprowadzić diagnostyki komputerowej, ponieważ system samochodu nie odpowiadał. W tym przypadku mamy do czynienia ze skomplikowanym systemem komputerowym, a uszkodzeń po prostu nie widać. Nie ma nadpalonych kabli, ani innych oznak przejścia wysokiego napięcia. Uszkodzony był jedynie sterownik silnika, ale był wymieniany i nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu. Zaledwie w jednym miejscu widać przeskok iskry, ale nie ma mowy o dużym impulsie. Prawdopodobnie wszystkie sterowniki auta są uszkodzone przez impuls elektromagnetyczny. Dodatkowym utrudnieniem jest to, że dokonujemy naprawy w ramach ubezpieczenia i musimy wykazać przedstawicielowi ubezpieczalni, co jest uszkodzone. On musi wykonać dokumentację fotograficzną uszkodzonych elementów, a tutaj niestety nic nie widać- powiedział Roszkiewicz.

Samochód jest mi bardzo potrzebny do pracy – powiedział nam Wojciech Ptasznik – operuję w czterech miastach: w Pile, Wałczu, Chodzieży i w Trzciance. Wybrałem samochód prestiżowej marki, z napędem na cztery koła, by w każdych warunkach dojechać na czas, gdy jestem potrzebny. Japońskie samochody w dodatku cieszą się niezawodnością i przez pewien czas myślałem, że wybór był dobry. Teraz muszę zweryfikować swój pogląd. Obecnie korzystam z samochodu pożyczonego od rodziców co nie jest dla mnie komfortową sytuacją. W lipcu kończy mi się umowa leasingowa i szczerze mówiąc nie wiem, czy opłaca mi się wykupować ten samochód – dodał lekarz.

Samochód w 2009 roku kosztował około 130 tys. zł i z roku na rok tracił na wartości. Wiele ze swojej ceny stracił w warsztacie, gdzie stał nieużywany. Całość sprawy poddaje w wątpliwość, czy warto kupować samochody z zaawansowaną elektroniką, która pozostaje bezradna wobec siłom natury. Wątpliwa jest zasadność wykupowania ubezpieczenia AC, skoro w zakresie ubezpieczenia znajdują się uszkodzenia powstałe na skutek wyładowań atmosferycznych, a przez 9 miesięcy pozostaje się bez samochodu.

PS.

Z najnowszych ustaleń wynika, że udało się już uruchomić silnik pojazdu, ale nadal nie działa wiele systemów w tym te odpowiedzialne za trakcję. 

Podziel się