infoCAR

Jesteś w naszym starym serwisie.

Serwis działa, niedługo wszystkie usługi będą w nowym info-car.pl

Zaloguj się

Kursant nauki jazdy doniósł na szkołę do prokuratury

Utworzono: 18-06-2013 0:00

 Sprawa niemal bez precedensu, bo w przeszłości takie sytuacje już się zdarzały, ale niezmiernie rzadko. To z kolei, biorąc pod uwagę skalę nieprawidłowości w branży OSK, powinno dziwić – spraw w prokuraturze powinno być znacznie więcej.

 
W szkołach jazdy od 19 stycznia funkcjonuje system teleinformatyczny,  który ma m.in. za zadanie uszczelnić proces wydawania uprawnień, a także ograniczyć skalę występowania nieprawidłowości w szkoleniu. Chodzi np. o ekspresowe kursy, które trwały mniej niż wymagają tego przepisy lub o kursy skrócone – bez wymaganej liczby godzin. Rzecz była prosta do wykonania – wystarczyło antydatować dokumenty…
 
Skala nadużyć była na tyle duża, że ministerstwo transportu postanowiło stworzyć narzędzia do przeciwdziałania procederowi. Jak na razie trudno jest określić, czy system spełnia pokładane w nim nadzieje. Obecnie przeprowadza się za mało szkoleń, by zaobserwować jakiekolwiek nieprawidłowości. Pewne jest jednak to, że niczego w systemie nie da się antydatować, a każdy ruch jest rejestrowany i potwierdzany podpisem elektronicznym. 
 
Przypadek zgłoszenia szkoły do prokuratury, opisuje branżowy portalnaukijazdy.pl. Chodzi o szkołę jazdy z Lublina, w której niezadowolony z usług kursant odbywał szkolenie w zakresie kategorii  A(chodzi oczywiście o sytuację sprzed 19 stycznia 2013 r.). Jego zdaniem zajęcia były prowadzone nierzetelnie, a ponadto nie przeprowadzono wszystkich wymaganych godzin ( w szczególności zajęć teoretycznych). W dokumentach wszystko jest oczywiście w porządku, ale zdaniem kursanta, zostały one sfałszowane, a jego podpisy podrobione. Kursant zażądał od szkoły jazdy zwrotu części poniesionych kosztów, szkoła jednak odmówiła wypłacenia pieniędzy. Wobec tego  niezadowolony ze współpracy kursant, skierował sprawę do prokuratury. Obecnie tematem zajmuje się biegły z zakresu grafologii. 
 
Skoro tak wiele szkół stosowały nielegalne praktyki, to dlaczego tak niewiele spraw trafiło do prokuratury? Trudno jednoznacznie udzielić odpowiedzi na tak postawione pytanie, powodów mogło być co najmniej kilka:
 
  1. Kursanci nauki jazdy ze względu na skalę i powszechność nadużyć przyjmowali działania nieuczciwych szkół jako zjawisko normalne.
  2. Mniej godzin w zamian za niższą cenę kursu (np. kurs nauki jazdy za 799 zł), zawarta w ten sposób „umowa” chroniła nieuczciwych szkoleniowców przed wpadką. Pełne szkolenie często kosztowało dwukrotnie więcej. 
  3. Strach przed „machiną sądową”.
  4. Nieznajomość prawa – w szczególności przepisów dotyczących szkolenia kierowców.
  5. Oszczędność czasu dla samych kursantów.
 
Niestety nie ma co ukrywać, że dla części kursantów (i ich rodziców) takie rozwiązanie było na rękę.  Nieuczciwy kurs był tańszy, krótszy, mniej wymagający. Przeważającą część kursantów stanowią osoby w wieku 18-19 lat. Dla nich spędzanie czasu na „nudnych” wykładach nie stanowi najmilszej perspektywy. Co innego jazdy, ale ich w zamian za niższą cenę, też zazwyczaj było mniej.
 
Trudno w tym momencie oceniać sprawę z Lublina, ale już wkrótce powinno być znane stanowisko prokuratury. Jeżeli kursant uzyska zwrot poniesionych kosztów, choć w niewielkim procencie, wtedy takich spraw w prokuraturze może pojawić się więcej. 
 

Podziel się