infoCAR

Jesteś w naszym starym serwisie.

Serwis działa, niedługo wszystkie usługi będą w nowym info-car.pl

Zaloguj się

Elektroniczny obieg dokumentów, a wyeliminowanie korupcji

Utworzono: 20-04-2013 0:00

Środowisko instruktorów i egzaminatorów od lat było kojarzone z korupcją, wiele w tym temacie się zmieniło na lepsze, ale upiory przeszłości nie dają o sobie zapomnieć. W ostatnim czasie w Krakowie zatrzymano kolejne trzy osoby w związku z aferą korupcyjną, która wyszła na jaw w 2010 roku. Wśród zatrzymanych jest egzaminator WORD oraz dwóch pośredników.

Afery łapówkarskie wpisały się na stałe w krajobraz polskiego szkolenia i egzaminowania kierowców. Wieloletnie tradycje nie pozwalają łatwo o sobie zapomnieć, choć wiele już udało się zmienić na lepsze. Zmianie uległa przede wszystkim mentalność zarówno egzaminatorów, instruktorów, jak również kandydatów na kierowców. Nie bez znaczenia w tym kontekście są jednak działania policji i centralnego biura antykorupcyjnego. Najwięcej dobrego przyniosło chyba jednak zamontowanie kamer w pojazdach egzaminacyjnych. Obowiązkowo muszą być one stosowane w pojazdach na kategorię B. Władze większości WORD zdecydowały się jednak na wyposażenie pojazdów wszystkich kategorii w zestawy do monitorowania egzaminu. Korzyści z wynikające z tego rozwiązania są obopólne. Egzaminatorzy mogą czuć się bezpiecznie, bo nikt nie zarzuci im, że otrzymali cokolwiek od kursanta (nagrywany jest także dźwięk z kabiny). Kursanci mają pewność, że egzaminator nie obleje ich niesłusznie za przewinienie, którego nie było. Zazwyczaj obraz rejestrowany jest przez kilka kamer, więc widać niemal wszystko. Zamontowanie kamer w pojazdach egzaminacyjnych dało także szansę kandydatom na kierowców na skuteczne odwoływanie się od wyniku egzaminu. 

Afera w Toruniu

Całość działań antykorupcyjnych wpłynęła na ograniczenie zjawiska, ale nie wyeliminowało go zupełnie. Przykładem może być zeszłoroczna historia z Torunia z 2011 r. W tamtejszym WORD od pewnego czasu dochodziło do nieprawidłowości, choć ciężko było kogokolwiek przyłapać na gorącym uczynku. Okazało się, że sprawa jest głębsza niż zazwyczaj ponieważ, żaden z egzaminatorów nie został skorumpowany. Pieniądze przyjmowali pracownicy techniczni (mechanik, kierowca i pracownik gospodarczy), którzy jako pracownicy WORD, przebywali na terenie ośrodka, w tym na placu manewrowym . Proceder wyglądał tak, ze pracownicy techniczni powołując się na ustalenia z egzaminatorami, pobierali pieniądze za ewentualną przychylność podczas egzaminu. W stosownym momencie, gdy mieli przebywać na placu manewrowym razem z kursantem i egzaminatorem, mieli dać stosowny znak, że dana osoba została. Oczywiście o "układach" placowych nie wiedział żaden z egzaminatorów. Co więcej, w razie niepowodzenia na egzaminie, technicy zwracali pieniądze mówiąc, że błąd nagrał się na kamerze i egzaminator nie mógł przepuścić…. Wcześniej, kandydaci na kierowców byli uprzedzani, żeby o korupcji nie rozmawiać w samochodzie, bo może to stanowić solidny dowód obciążający. Pomysł wydawał się doskonały, ale w końcu sprawa wyszła na jaw. Efekt to akt oskarżenia dla 19 osób (pracownicy WORD, instruktorzy/pośrednicy oraz kursanci). Prokuratura nikomu nie cofnęła uprawnień do kierowania pojazdami, ponieważ zostały one zdobyte uczciwie. 

Afera w Katowicach

Zupełnie inaczej było w Katowicach, gdzie została ujawniona największa afera związana z nielegalnym uzyskiwaniem praw jazdy – tam konieczne było cofnięcie uprawnień wielu osobom. Proceder dotyczy lat 2004-2008, kiedy to do Katowic ciągnęły wręcz wycieczki autobusowe po prawo jazdy. W sprawę zamieszanych było wiele osób poczynając od dyrekcji ośrodka, przez koordynatora egzaminów, egzaminatorów, instruktorów nauki jazdy, pośredników, lekarzy na kursantach kończąc. Z usług "handlarzy praw jazdy" skorzystały setki osób, które w ostatecznym rozrachunku straciły uprawnienia do kierowania pojazdami.

Proceder polegał nie tylko na kupowaniu egzaminu, ale także w wielu przypadkach na nie uczestniczeniu w kursie nauki jazdy.

Pośrednicy szukali chętnych i organizowali wyjazdy na Śląsk z różnych stron kraju.

Lekarze wystawiali "lewe" zaświadczenia o braku przeciwskazań do rozpoczęcia kursu osobom, których nie widzieli na oczy. W efekcie zdarzył się przypadki, że prawo jazdy uzyskiwała osoba np. z poważnymi problemami ze wzrokiem.

Instruktorzy przeprowadzali "lipne" szkolenie kierowców w niepełnym wymiarze godzin lub zupełnie na papierze bez ani jednej fizycznie zaliczonej lekcji.

WORD załatwiał "papierologię" związaną z zaliczeniem egzaminu.

Efekt był taki, że za kilka tysięcy złotych prawo jazdy, nawet na wyższe kategorie, otrzymywała osoba, która nie posiadała wymaganej wiedzy i umiejętności. W najbardziej jaskrawym przypadku, egzamin na prawo jazdy zdała osoba, która w tym czasie przebywała za granicą…

W końcu grupa przestępcza została rozbita, w Katowicach zmieniła się dyrekcja ośrodka, a wielu egzaminatorów pożegnało się z pracą i wolnością. Od tamtej pory sytuacja w branży się normalizuje, łapowników jest coraz mniej i są mniej zuchwali, ale nadal są o czym przekonują niedawne wydarzenia z Nowego Sącza (2012 r.), gdzie zatrzymano szereg osób z dyrektorem ośrodka egzaminacyjnego włącznie.

Niechlubną przeszłość korupcyjną ma niemal każdy WORD w Polsce (o ile nie każdy). Powodem takiego stanu rzeczy była przede wszystkim nieuczciwość ludzi, ale niestety również nieszczelność systemu wydawania uprawnień, gdzie wiele rzeczy można było załatwić z pominięciem przepisów. W szkołach jazdy normą było antydatowanie kursów, by trwały tyle, ile powinny. Brak dostatecznego nadzoru sprzyjał nieprawidłowościom, a warunki ku temu były wręcz idealne. Teraz wiele ma się zmienić na lepsze. 

Elektroniczny nadzór

Wraz z wejściem w życie ustawy o kierujących pojazdami 19 stycznia 2013 r. do szkół jazdy, wydziałów komunikacji i WORD zawitała zupełnie nowa teleinformatyczna rzeczywistość. Każdy z podmiotów związanych z wydawaniem uprawnień dla kierowców jest teraz spięty w system, gdzie każdy ruch jest rejestrowany, a wykonywanie czynności niezgodnych z prawem jest niemożliwe lub znacznie utrudnione. Nie dojdzie zatem do takiej sytuacji, że kandydat na kierowcę uzyska prawo jazdy w tydzień lub zda egzamin będąc poza granicami Polski. Każda lekcja, każdego kursanta jest rejestrowana, a w razie potrzeby w każdej chwili jego obecność może być skontrolowana przez urzędnika wydziału komunikacji. Zanim w ogóle szkolenie rozpocznie się, utworzony musi zostać profil kandydata na kierowcę (PKK) czyli "wirtualny dzienniczek ucznia szkoły jazdy". Zapisywane w nim będą wszystkie czynności, w których kursant uczestniczy począwszy na wyborze szkoły jazdy, na wyprodukowaniu dokumentu prawa jazdy kończąc. Dzięki zastosowaniu informatycznej kontroli, elektronicznych podpisów dla urzędników, instruktorów i egzaminatorów, każda zmiana dokonana w profilu jest śledzona i utrwalana na lata. Niemożliwe będzie zatem przeprowadzenie szkolenia z liczbą godzin mniejszą niż wymagana lub ukończenie go w zbyt szybkim czasie. Uwzględnione zostały bowiem dopuszczalne normy liczby godzin nauki na danym etapie szkolenia.

W egzaminowaniu wielkich zmian nie ma. Oczywiście nadal egzaminatorzy są losowani dla poszczególnych kandydatów na kierowców, więc podczas egzaminu praktycznego spotykają się dwie "przypadkowe" osoby. Algorytm losowania uwzględnia jednak koneksje poszczególnych egzaminatorów. Nie dojdzie zatem do sytuacji, gdzie egzaminator wsiądzie do "elki" z członkiem rodziny lub kursantem zaprzyjaźnionej szkoły. Wszelkie powiązania rodzinne lub towarzyskie muszą być wcześniej zgłoszone przez egzaminatora.

Pozostaje pytanie, czy taki nadzór jest konieczny? Jak pokazują wspomniane wcześniej przykłady, niestety tak. Dla wielu osób pokusa zdobycia łatwych pieniędzy jest ważniejsza od uczciwości. Z drugiej strony osoba, która po raz kolejny nie zdała egzaminu na prawo jazdy, może zacząć szukać alternatywnego rozwiązania swoich problemów, a "okazja czyni złodzieja".

Czy wspomniane zabezpieczenia wystarczą i wyeliminują korupcję w szkoleniu i egzaminowaniu kierowców? Raczej wątpliwe – zawsze znajdzie się ktoś, kto znajdzie obejście, ale nie o to chyba w tym wszystkim chodzi. Celem nadrzędnym ustawy, która weszła w życie 19 stycznia 2013 r. była poprawa bezpieczeństwa na drogach. W ten nurt bez wątpienia nie wpisują się osoby, które prawo jazdy kupiły od egzaminatora. 

Podziel się