infoCAR

Jesteś w naszym starym serwisie.

Serwis działa, niedługo wszystkie usługi będą w nowym info-car.pl

Zaloguj się

Bez jazdy próbnej w komisie

Utworzono: 09-03-2015 0:00

Kupowanie samochodu w komisie, to jak kupowanie kota w worku. Nie chodzi tutaj tylko o ewentualne wady ukryte, ale również o brak możliwości wykonania porządnej jazdy próbnej.

W wkiększości przypadków wyjazd poza plac komisu byłby nielegalny, źródło: materiały własne www.info-car.pl

W wkiększości przypadków wyjazd poza plac komisu byłby nielegalny, źródło: materiały własne www.info-car.pl

W większości przypadków samochody sprzedawane w komisach, to auta sprowadzone zza granicy nieposiadające tablic rejestracyjnych, ani odpowiednich dokumentów, by móc poruszać się po polskich drogach publicznych. To oznacza, że kupujący jest w takiej sytuacji pozbawiony możliwości wykonania jazdy próbnej z prawdziwego zdarzenia. Właściciel komisu może co najwyżej wyrazić zgodę na przejechanie kilkudziesięciu metrów po placu, ale już wyjazd na drogę publiczną grozi poważnymi konsekwencjami. Po pierwsze ryzykuje kierowca, który może zostać ukarany mandatem za prowadzenia pojazdu bez wymaganych dokumentów, aktualnego badania technicznego, ubezpieczenia OC, tablic rejestracyjnych itd. Właściciel pojazdu, czyli komis, ryzykuje tym, że w przypadku zatrzymania przez mundurowych, pojazd może trafić na parking policyjny. Sprawa w takim przypadku jest dość problematyczna, ponieważ odzyskać pojazd można dopiero po uprzednim zarejestrowaniu go. To z kolej wiąże się z dodatkowymi kosztami – opłacić trzeba (akcyzę, podatek, opłatę recyklingową, tłumaczenie dokumentów oraz opłaty rejestracyjne w urzędzie).  Oprócz tego zapłacić trzeba również za korzystanie za parkingu (około 300-500 zł). Wszystko to sprawia, że właściciele komisów nie wyrażają zgody na wykonanie przez kupującego jazdy próbnej w normalnych warunkach drogowych. Zainteresowany kupiec może się co najwyżej przejechać po placu komisu, co rzecz jasna niewiele powie na temat stanu technicznego pojazdu. Samochód można też sprawdzić na stacji kontroli pojazdów. W tym celu samochód jest ładowany na lawetę, przewożony do stacji i badany przez specjalistów w sposób podobny do standardowego przeglądu samochodu. Takie badanie powie zapewne więcej niż przejażdżka po placu, ale to nadal niewiele w porównaniu do tego, co mogą zbadać kierowcy, którzy kupują auto zarejestrowane w Polsce.

O problemach związanych z prowadzeniem działalności polegającej na imporcie samochodów używanych, rozmawiamy z wspólnikami prowadzącymi komis samochodowy Karolem Ciurzyńskim (24 lata), Pouyanem Kalanaki (25 lat). W ich komisie samochody sprowadzane z zagranicy stanowią większość oferty:

Karol Ciurzyński (24 lata) współwłaściciel komisu samochodowego

Karol Ciurzyński (24 lata) współwłaściciel komisu samochodowego, źródło: materiały własne www.info-car.pl

Karol Ciurzyński: Na co dzień borykamy się dwoma podstawowymi problemami. Pierwszym z nich jest brak możliwości wykonania jazdy próbnej, ponieważ samochody nie są zarejestrowane. Kolejnym problemem jest to, że po sprzedaży samochód jeszcze na kilka dni zostaje u nas, bo klient nie może nim jechać do domu. W takim przypadku rozwiązania są dwa – klient może zarejestrować samochód na tablice tymczasowe u siebie w urzędzie, albo skorzystać z lawety. Ta druga opcja wiąże się niestety z dodatkowymi kosztami. Problem jest o tyle duży, że większość samochodów sprzedajemy klientom, którzy mieszkają ponad 200 km od naszego komisu, sprzedaż lokalna to zaledwie 10%. Ostatnio mieliśmy klienta, który po samochód jechał do nas 600 km. Taki klient najpierw przyjeżdża do nas zobaczyć samochód, sprawdza go na stacji diagnostycznej, kupuje – otrzymuje od nas dowód zakupu i inne dokumenty pojazdu, następnie wraca do siebie i rejestruje auto w swoim wydziale komunikacji, otrzymuje „czerwone” tablice rejestracyjne oraz dowód tymczasowy, wraca do nas, zakłada tablice i dopiero wówczas może legalnie wrócić do domu nowo kupionym autem. Rozwiązaniem tej trudności byłoby rejestrowanie przez nas każdego sprowadzonego samochodu. Problem w tym, że taki samochód przez około trzy tygodnie nie mógłby być sprzedany, bo musimy czekać na docelowy dowód rejestracyjny. Kolejnym problemem są podwójne koszty związane z rejestracją pojazdu (najpierw my, a potem kupiec) co automatycznie zwiększa cenę. Do tego dochodzi konieczność opłacania ubezpieczenia OC za każdy zarejestrowany samochód. Wszystko to bez gwarancji, że dane auto w ogóle się sprzeda, a niemałe koszty ubezpieczenia trzeba ponosić cały czas.

Pouyan Kalanaki (25 lat) współwłaściciel komisu samochodowego

Pouyan Kalanaki (25 lat) współwłaściciel komisu samochodowego, źródło: materiały własne www.info-car.pl

Pouyan Kalanaki: Zanim przeprowadziłem się do Polski, mieszkałem w Niemczech i w Holandii, doskonale znam sposób działania tamtejszych komisów samochodowych. W Holandii właściciel może klientowi wydać do jazdy próbnej samochód z zielonymi tablicami komisowymi. Klient przed wyjazdem podpisuje ze sprzedawcą umowę, nazwisko kierowcy jest wprowadzane do rejestru wyjazdów i może następnie testować samochód w obrębie 50 km od komisu. Może w tym czasie sprawdzić samochód na stacji diagnostycznej, zobaczyć, jak samochód zachowuje się na autostradzie itd. Samochód podczas takiej jazdy testowej jest ubezpieczony, więc jeżeli dojdzie do wypadku, wówczas straty z nim związane zostaną pokryte z ubezpieczenia OC lub AC, które jest opłacane przez komis. Jeżeli w trakcie jazdy testowej klientowi zrobi zdjęcie fotoradar, wówczas odpowiedzialności nie ponosi komis, ponieważ z rejestru wiadomo dokładnie, kto wówczas siedział za kierownicą pojazdu. Takie rozwiązanie przydałoby się bardzo w Polsce, ale niestety nie rozwiązuje to problemu dojazdu klienta do domu. Byłoby dobrze, gdyby klient spoza powiatu mógł pobrać tablice tymczasowe u nas, a zwrócić w swoim wydziale komunikacji.

Tajemnicą poliszynela jest to, że klienci po kupieniu samochodów bardzo często wracają nimi do domu z dorabianymi tablicami. Jest to jednak bardzo ryzykowne. Oprócz problemów z prawem, kierowca w ten sposób naraża się na odpowiedzialność majątkową w przypadku, gdy dojdzie do kolizji lub wypadku. Samochód w takiej sytuacji nie jest ubezpieczony i nie ma prawa znajdować się na drodze, wobec czego wszelkie szkody, w tym  szkody w ludziach, kierowca musi pokryć z własnej kieszeni, a koszty są często liczone nawet w milionach złotych.

Podziel się